walka z demonem


29 marca 2021, 17:41

Nie zawsze zarażam uśmiechem

Znacie uczucie permanentnego smutku? Nie wiadomo skąd, nie wiadomo dlaczego.. W waszej głowie toczy się wojna chuj wie kogo z kim. I ta frustracja z tej bezsilności, bo nie wiesz co się dzieje. Szukasz tej energii w sobie, znajdujesz sobie zajęcia z marnym skutkiem, próbujesz poskładać to w jakąś jedną całość. Przecież się uśmiecham, śmieję się, żartuję. „To tylko przesilenie”; „to hormony , to tarczyca”. I nie twierdzę, że to nie ma wpływu, ale na Boga! Czemu ja sama siebie nie rozumiem. I zaczynam tą walkę z samą sobą, ale też przyjmuję sygnały jakie wysyła mi moje własne ciało. Próbuję zrozumieć siebie i wsłuchać się w te dyskusje w głowie z nadzieją, że tam znajdę jakieś odpowiedzi. Ale tam nie dzieje się nic dobrego. Tak jakby dobre, pozytywne myśli zostały pojmane do niewoli. I choć podjęłam rękawice, wciąż tkwię w tym samym punkcie, bo czuję się jak na karuzeli, otumaniona  i zaszokowana, jakbym nie wiedziała kim i gdzie jestem. To dziwne uczucie samotności i niezrozumienia. I pojawia się społeczne wykluczenie, złość, dystans wobec najbliższych osób. Pytania co się z Tobą dzieje, czy coś się stało, które dodatkowo Cię złoszczą (bo przecież wszystko jest okej).

Pretensje:

- ciągle masz jakiś problem

-znów nic nie robisz, wzięłabyś się za jakąś robotę

-o co Ci znowu chodzi, okres Ci idzie

W moim domu nie było zwyczaju rozmawiania o uczuciach, nikogo to nie obchodziło skąd ten smutek, skąd ta złość. Radość często wydawała się podejrzana, a ja jako dziecko karmiona takimi zachowaniami uważałam, że ciągła radość jest czymś niezdrowym, a smutek jest jak najbardziej normalny. Dziś jako dorosła kobieta, nie potrafię nazwać uczuć, nie umiem dociec czemu coś ma miejsce w moim organizmie. Czuję się skołowana tym co się dzieje w mojej głowie i tym jakie bodźce dostaje z zewnątrz. Tym sposobem zamykam się w szklanej kuli, do której nie ma nikt wstępu. Dobrze mi tam samej, moje towarzystwo mi odpowiada. I słyszę tylko walenie w ściany tejże kuli (a spokój ten zaburzają właśnie te pytania i pretensje). Czuję się osaczona i sparaliżowana. Co ja mam im powiedzieć?? „Smutno mi i czuję się samotna” . A co im powiem jak zapytają dlaczego? Boję się, gubię, miotam w swoim własnym świecie. Co oni zrobią z tą wiedzą, gdy już znajdę odpowiedzi. Nie umiem opisywać i nazywać swoich uczuć. Nie lubię szukać czegoś, co nie wiem nawet gdzie znaleźć. Zagubiłam się.

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz